Udręka i ekstaza:) Mała rozgrzewka ze stacji pkp w Domaszkowie asfaltówką do Międzygórza, tu krótki przystanek przy wodospadzie Wilczki. Potem próba podjazdu czerwonym szlakiem do schroniska na hali pod Śnieżnikiem (większość jednak wspinaczki po korzeniach i dużych kamieniach). Po przerwie na delektowanie się 2 śniadaniem i widokami re-we-la-cyj-ny zjazd szutrówką w kierunku Kletna. Jechało się tak bosko, że przegapiliśmy zjazd na Czarną Górę w okolicy Jaskini Niedźwiedziej i dojechaliśmy aż do zapory w Stroniu Śląskim. Ta utrata głowy kosztowała nas kolejną 7 km wspinaczkę ze Stronia w kierunku ośrodka Czarna Góra, potem Sienna i dopiero za Białą Wodą, rozpoczynał się 11 km zjazd po idealnym, świeżo wylanym a...
sfalcie do Pławnicy i dalej Bystrzycy Kłodzkiej, skąd wracaliśmy pociągiem do Wrocławia. Mimo katorgi podjazdu, podczas którego kilka razy chciałam po prostu usiąść przy poboczu, rozpłakać się i zostać tam na zawsze a ogień w mięśniach wydawał się nie do ugaszenia ten zjazd to absolutny odlot, dosłownie i w przenośni. Droga była jeszcze zamknięta dla aut zatem można było po niej dosłownie frunąć używając hamulca tylko przy zakrętach:)