Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków
Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków

Orle Gniazda - Częstochowa - Kraków

Trasa rozpoczyna się w Częstochowie. Dojeżdżamy tam w godzinach wczesno-popołudniowych pociągiem, zwiedzamy Jasną Górę, zaczerpujemy wody ze Świętego Źródła i po południu wyruszamy na wschód, w kierunku Mstowa. W Mirowie zatrzymuje nas piękny zachód słońca, który obserwujmy nad doliną Warty. Następnie odbijamy z głównej trasy, obierając leśne drogi, niekoniecznie utwardzone, niemniej bardzo przyjemne. Dzień jest upalny, więc cień drzew i wilgoć lasu zapewniają orzeźwiający chłód. Pod wieczór dojeżdżamy do Olsztyna i położonego nieopodal miejscowości zamku, który okrążamy. Od wschodniej strony roztacza się malowniczy widok, nie zakłócony przez jakiekolwiek ślady cywilizacji. Próbujemy dostać się na zamek, jednak... strome podejście, obciążone sakwami rowery i zapadający mrok zniechęcają nas do tego. Piaszczystą, rozłażącą się pod nogami drogą idziemy w kierunku trasy 46 i spotykamy karczmę, która o tej porze jest już zamknięta. W jej pobliżu rozbijamy namioty. Promienie wschodzącego słońca odbijają się od murów olsztyńskiego zamku. Z aparatami w rękach witamy kolejny dzień naszej wyprawy. Po złożeniu naszego obozowiska, wyruszamy polnymi drogami dalej na wschód. W kierunku Przymiłowic prowadzi co prawda główna droga, jednak staramy się ją ominąć. Błądząc po lasach, nieużytkach, pagórkach, natrafiamy w końcu na dawny kamieniołom. Jest to dla nas wskazówka, miejsce jest bowiem oznaczone na mapie. W Przybyłowicach wjeżdżamy na utwardzoną drogę, którą podążamy aż do Siedlca. Tu napotykamy na kilkukilometrowy odcinek remontowanej drogi (aż do trasy 793). Chociaż nawierzchnia pozostawia wiele do życzenia, nie ma tu praktycznie ruchu samochodowego. Po dojechaniu do głównej trasy, kierujemy się w lewo, gdzie spotykamy ludzi przyjeżdżających z pustymi butelkami do źródełka. Tu odpoczywamy, chłodzimy się zimną wodą, napełniamy bidony (najlepszą wodą, jaką piliśmy przez całą podróż) i dowiadujemy się, jak dostać się do Ludwinowa (od pana, któremu pomogliśmy naprawić "zawieszony" telefon komórkowy). Jedziemy nieutwardzoną leśną drogą, następnie z powrotem trafiamy na asfalt. Tu mamy okazję z góry obserwować piękne krajobrazy. Kierując się na południe od Niegowej, docieramy do dwóch położonych niedaleko siebie zamków: w Mirowie i w Bobolicach. Przy tym drugim robimy sobie przerwę - wypijamy po zimnym piwku, w pobliskich krzaczorach rozbijamy namiot i przeczekujemy największy upał. Przy okazji przeglądamy mapy i planujemy kąpiel w jeziorze/zalewie w pobliżu Kostkowic (o ile istnieje taka możilwość). Kierujemy się zatem bezpośrednio na Zdów, leśną i trudną do przebycia piaszczystą drogą i w poszukiwaniu plaży, z pomocą tubylców, trafiamy w końcu do jeziorka w Gołuchowicach. Woda, chociaż mętna, jest nadzwyczaj ciepła. Droga na południe, w stronę Ogrodzieńca, obfituje raczej w podjazdy niż w szczególne atrakcje turystyczne, niemniej na brak pięknych krajobrazów narzekać nie możemy. W Ogrodzieńcu oczywiście zatrzymujemy się na chwilę w pobliżu zamku, gdzie z racji zbliżającego się wieczora planujemy miejsce na nocleg. Wybór pada na położony na południowy zachód Cieślin. Droga z Ogrodzieńca do miejscowości Rodaki jest dosyć ruchliwa, jednak o tyle przyjemna, że prowadzi przez lasy. Tu też można pobić rekord prędkości - długa prosta "z góry". Z powodu dużego obciążenia roweru i odrobiny rozsądku, przestałem się rozpędzać przy 71 km/h. W Rodakach odbijamy w lewo i spokojnymi drogami dojeżdżamy do Cieślina. Zapach świeżego chleba skupia naszą uwagę na pobliskiej piekarni, jednak nie udało nam się kupić pieczywa i obeszliśmy się zapachem. Za to tuż przed miejscem noclegu znaleźliśmy knajpę, w której posililiśmy się chłodnym piwkiem. Namioty rozbiliśmy na "nieużywanej" łące nad rzeką Tarnówką. Dalsza trasa na Olkusz przebiegała obok zamku Rabsztyn, który niestety podziwialiśmy tylko z zewnątrz. Droga z Olkusza na zachód, przez Sułoszową, prawie do samego Ojcowa, była niestety raczej ruchliwa i do tego niezbyt atrakcyjna. Jednak warta przejechania, gdyż ostatecznie doprowadziła nas do Ojcowskiego Parku Narodowego. Postój na Pieskowej Skale połączony był ze zwiedzaniem zamku. Dalej do Ojcowa prowadzi malownicza trasa, którą jedzie się bardzo przyjemnie ze względu na niewielkie różnice wysokości. Podobnie jak dalszy, szutrowy fragment, który można przebyć powoli, podziwiając widoki, lub też przemknąć w szybkim tempie - niesamowita frajda. Trasa kończy się w Krakowie. Ze względu na słabe oznakowanie dróg w tych stronach, łatwo się pomylić. I zdarzało się to nie raz - często z całkiem pozytywnym skutkiem, gdyż trafialiśmy w ciekawe miejsca, których planowo nie odwiedzilibyśmy. Jednak pomyłka w Januszowicach kosztowała nas sporo czasu i jeszcze więcej wysiłku. Długi i stromy podjazd do Brzozówki okazał się zupełnie niepotrzebny. A czas naglił - pogoda się psuła a do Krakowa jeszcze kawałek... Kiedy dojechaliśmy do dawnej stolicy, złapał nas ulewny deszcz i siarczysta burza. Częściowo przeczekaliśmy pod wiatą w podwórku hurtowni piwa (niestety w detalu nie sprzedawali...), po czym wyruszyliśmy do umówionego noclegu, nie wiedząc jeszcze, dokąd dowiezie nas przypadkowy pociąg "gdziekolwiek aby w góry" złapany następnego dnia (trasa Stary Sącz - Zakopane). Teraz pozostało tylko wziąć prysznic, przebrać się i wyruszyć na Stare Miasto, gdzie życie rozpoczyna się po zmroku...


    Opinie

  • 5/5
    Wrażenia z przejazdu
    3/5
    Trudność trasy

    Świetna trasa, niepowtarzalny klimat. Mijamy niewielkie miejscowości położone na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, zjazdy i podjazdy, czasem przejeżdżamy przez zupełnie dz ikie tereny, zahaczamy o źródło, w którym mamy okazję zaczerpnąć doskonałej wody, no i oczywiście odwiedzamy wybrane "Orle Gniazda". Do tego sprzyjająca pogoda... Wrażenia świetne. Trasa zdecydowanie warta polecenia. Ze względu na liczne atrakcje, warto zaopatrzyć się w namiot i rozłożyć trasę na 2-3 dni.

    • 17.02.2013

Mapa

5
Wyjątkowa na podstawie 1 opinii
3/5
Trudność trasy
162.74
Kilometrów